W Grze o tron zwycięża się albo
umiera. Nie ma ziemi niczyjej.
Cersei
Lanister
Prawdopodobnie żaden cytat
nie pojawił się w recenzji jakiejkolwiek gry częściej niż ten w
recenzji gier spod szyldu Gra o Tron. Dlaczego więc zaczynać od tak sztampowego
i wyświechtanego wstępu? Otóż dlatego, że idealnie oddaje, nie tylko charakter, lecz także stosunek jaki gracze wyrobili sobie do rzeczonej pozycji.
Celem tej recenzji jest, nie tyle wystawienie oceny grze, co pomoc czytelnikowi w
odpowiedzi na pytanie czy planszowa Gra o Tron (GoT – cóż za radość, że polski akronim pokrywa się z angielskim)
trafi w jego gusta. Jest to o tyle istotne, że jeśli odpowiedź jest pozytywna, to jest spora szansa, drogi czytelniku, że czeka Ciebie najbardziej
niesamowite doświadczenie jakie gry planszowe potrafią zaoferować.
Pierwszym czynnikiem nakierowującym na uzyskanie odpowiedzi jest
znajomość oryginału czyli Pieśni Lodu i Ognia autorstwa G.R.R. Marina
spopularyzowana pod nazwą pierwszego tomu sagi czyli właśnie Gry o Tron.
Tematyka i oddane realia sagi potrafią być, dla niektórych, wystarczającym
magnesem do sprawdzenia pozycji. Przepiękne wykonanie i ilustracje T.
Jędruszka, którego osobiście uważam za najlepszego ilustratora sagi, tylko
potęgują doznania płynące z gry.